niedziela, 3 listopada 2013

w zamęcie życia ...

... wyjeżdżając na wieś, wybierając żywot wiochmena, miałem nadzieję, że nie dam się już zaciągać miejskim wyścigom i szaleństwom, a tu proszę bardzo...
Owocem owych wyścigów i szaleństw jest to, że mój blog ukochany, moje poranne wypociny przy kawie i papierosie, zniknęły na tyle czasu... i pewnie gdyby nie to, że ktoś z czytelników zapytał czy jeszcze się odezwę, milczałbym do świąt...
Postaram się po trochu zreferować co tam się działo w tym wiochmeńskim świecie :

  • remontowo :) łazienkowo- ciągle w remoncie, i ciągle coś tam sobie dłubię i popełniam, udało się odkuć dwie ściany w łazience, wstawić okno i porozpinać prądy, cd remontu pewnie już niebawem, 
  • remontowo - werandowo - przeźroczysty daszek przed kuchnią i ceglana podłoga na części werandy, to kolejny etap oswajania przestrzeni wokół naszego domu.
  • po konferencyjnie - mieliśmy przyjemność w konferencji - o dziedzictwie kulturowym - relacja tutaj, na której mieliśmy okazję poznać niesamowitych ludzi, pobyć w atmosferze gdzie ludowość t nie tylko kicz i cepelia, bardzo fajny czas  
w następnym poście odrobina lansu ;), tym czasem śmigam po gorącą herbatę i dorzucić do pieca, bo zimno się zrobiło...

niedziela, 24 marca 2013

Wiosna czeka cierpliwie

za oknem śnieg, na zewnątrz mroźno, sople zwisają z dachu niczym zęby.
pierwsze oznaki wiosny głęboko zasypane, przebiśniegi, które posadziła nam babcia, pojawiły się na chwilę by schować się pod czapą śniegu.
zimno jakoś tak i zimowo ciągle, może kiedy wiosna zagości w sercu i ta za oknem się pojawi.
wpadłem tu na chwilę i znikam ogrzać się jeszcze ciepłem - przed drogą, która prowadzi do Białegostoku, a szczerze przyznać muszę nie chce się mi jak cholera.

środa, 23 stycznia 2013

i po końcu świata ....

nie wiem czy znajdę czas na pisanie systematyczne, ale udało się wbić dzisiaj porządkując konta mailowe, układając kalendarze, zerknąłem na foty widniejące na wiochmeńskim blogu i ciepło się zrobiło i gorąco, a tu  za oknem lodowiec sopli sznury i zimno jak cholera.
po drodze działo się tyle że nie wiem czy ogarnął bym wszystko wymienić,
- Punk Not Zgred Fest zagościł od jesieni i pogrywaliśmy po Polsce, w doborowym towarzystwie
- odwiedziło nas sporo znajomych, a i my w odwiedzinach byliśmy
- wakacje przemknęły z prędkością światła
- nadszedł dzień końca kalendarza majów, rozpoczął się czerwców, końca świata jakoś nie zauważyłem -ale może jakiś nie w temacie jestem.
- święta i po nowym roku
i styczeń przeleciał jak szalony, a wieś niezmiennie powolna i cudnie kojąca, kot leży zwinięty w kłębek, ja wracam do porządkowania, obiecując zaglądać tu częściej i dzielić się wiochmenieniem