niedziela, 3 listopada 2013

w zamęcie życia ...

... wyjeżdżając na wieś, wybierając żywot wiochmena, miałem nadzieję, że nie dam się już zaciągać miejskim wyścigom i szaleństwom, a tu proszę bardzo...
Owocem owych wyścigów i szaleństw jest to, że mój blog ukochany, moje poranne wypociny przy kawie i papierosie, zniknęły na tyle czasu... i pewnie gdyby nie to, że ktoś z czytelników zapytał czy jeszcze się odezwę, milczałbym do świąt...
Postaram się po trochu zreferować co tam się działo w tym wiochmeńskim świecie :

  • remontowo :) łazienkowo- ciągle w remoncie, i ciągle coś tam sobie dłubię i popełniam, udało się odkuć dwie ściany w łazience, wstawić okno i porozpinać prądy, cd remontu pewnie już niebawem, 
  • remontowo - werandowo - przeźroczysty daszek przed kuchnią i ceglana podłoga na części werandy, to kolejny etap oswajania przestrzeni wokół naszego domu.
  • po konferencyjnie - mieliśmy przyjemność w konferencji - o dziedzictwie kulturowym - relacja tutaj, na której mieliśmy okazję poznać niesamowitych ludzi, pobyć w atmosferze gdzie ludowość t nie tylko kicz i cepelia, bardzo fajny czas  
w następnym poście odrobina lansu ;), tym czasem śmigam po gorącą herbatę i dorzucić do pieca, bo zimno się zrobiło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz